Rok pierwszego wydania: 2011
Ocena: 5,5/6
Johannes urodził się inny. Dla jednych oznacza to jakąś wewnętrzną niezgodę (ojciec), dla innych po prostu wolę Boga (matka). Są i tacy, dla których inność jest problemem (szkoła) i tacy, którzy chcą ją wykorzystać (koledzy). Johannes ma 17 lat jest autystykiem, żyje w kręgu rytuałów. Widzi i rozumie świat inaczej. Nie wie, co to dobro, a co zło. Z reguły nawet rozumie je na odwrót. Dzięki temu jest odważny i robi rzeczy, które koledzy baliby się zrobić. A oni to wykorzystują. Namawiają Johannesa do różnych złych działań. Wreszcie dochodzi do tragedii.
Narracja podzielona jest na trzy głosy. Z pozoru drobne zdarzenia, które splątały nici życia całej rodziny i doprowadziły do dramatu, poznajemy z punktu widzenia Mony (matki), Lennarta (ojca) i samego Johannesa. Ich opowieści porównałabym do błysków, w świetle których na chwilę widzimy jakiś wycinek z życia rodziny. Z każdym przebłyskiem kolejne sceny układają się w całość. Odkrywamy psychikę bohaterów-narratorów, ich najgłębsze uczucia, lęki i radości. Mamy dostęp do tego, czego nie widzi nikt będący obok. Może się tylko domyślać. Niezwykła wrażliwość i empatia Mony nie sprawdza się w warunkach, w jakich przyszło jej żyć. Lennart widzi świat takim jaki być powinien, niekoniecznie jakim jest. Jego ambicja, logika i rozsądek nie raz roztrzaskują się o zasady rządzące światem, co budzi tylko złość i frustrację. Widzimy troski rodziców niepełnosprawnego nastolatka, wobec których pozostajemy bezradni...
Kolejna powieść, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Choć styl i język po raz kolejny są bardzo ascetyczne, treść aż ciężka jest od emocji. Samotność, smutek, bezradność powodują, że czytelnikowi nie raz aż brakuje tchu. A jednak nie mogłam jej odłożyć. Jakby mnie zahipnotyzowała.
Po raz kolejny utwierdziłam się w tym, że skandynawska literatura w jakiś sposób rezonuje z moją wrażliwością. Dotyka mnie swoim zdystansowanym chłodem pełnym emocji. Porusza najgłębsze zakamarki mojej duszy. Zwłaszcza w ponure, długie, ciemne jesienno-zimowe wieczory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz